piątek, 3 czerwca 2016

Podkowiańska Dycha

W tym roku postanowiłem większą uwagę zwracać na okoliczne imprezy biegowe i, o ile to możliwe, startować w nich. Jako jeden z organizatorów lokalnych biegów lubię zajrzeć na podobne imprezy i podglądać jak sobie radzą inni. W ostatni weekend pierwszy raz w życiu odwiedziłem Podkowę Leśną i muszę przyznać, że organizatorzy odwalili kawał dobrej roboty!
 

Impreza mimo, że sprawia wrażenie niedużej, to jednak skupia bardzo wielu amatorów nie tylko biegania, ale również nordic walking - w sumie jeśli dobrze liczę, to tego dnia odbyło się 7 biegów (w tym 1 marsz NW). W samym biegu głównym udział wzięło prawie 500 zawodników, a we wszystkich wydarzeniach ponad 800. To bardzo dobry wynik.


Sama Podkowa Leśna zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Przede wszystkim lokalizacja miasteczka biegowowego jest świetnie dobrana - urokliwy park zapewnia miłą biegową enklawę z dala od ruchu ulicznego. Jest dużo miejsca na stoiska, w cieniu drzew, z mnóstwem pagórkowatych ścieżek, gdzie można przeprowadzić rozgrzewkę. Trasa biegu też raczej miła dla oka, gdyż przeważnie prowadzi po lesie lub ścianą lasu. W najgorszym razie mamy zadrzewiony odcinek uliczny lub osiedle domków jednorodzinnych - bez żadnych długich, nasłonecznionych odcinków asfaltowych. 
 

Dodatkową atrakcją i motywacją dla mnie była odrębna kategoria - Mistrzostwa Mazowsza Samorządowców w biegu na 10 km. W końcu coś dla mnie :) Biorąc pod uwagę, że organizator przewidział nagrody dla najlepszych postanowiłem, że pobiegnę ambitnie. Udało mi się zająć trzecie miejsce, z czego bardzo się ucieszyłem. Rywalizacja w kategorii była dosyć wyrównana, choć pierwsze miejsce było poza zasięgiem - zwycięzca był bodajże 5-ty w klasyfikacji generalnej z czasem poniżej 40-tu minut. Drugi zawodnik wyprzedził mnie o ok. minutę, natomiast ja byłem o mniej więcej tyle samo szybszy od dwóch kolejnych biegaczy. Mimo niewielkiej frekwencji w tej kategorii i tak mam małą satysfakcję :)


Z jednej strony żałowałem, że przyjechałem na bieg sam, bo lokalizacja sprzyjała rodzinnej wycieczce. Z drugiej natomiast ciężko byłoby mi biec z wózkiem, ze względu na nawierzchnię w lesie. Nie chciałem ryzykować, nie znając dokładnie trasy, i jak się okazało na sporym piaszczystym odcinku nie byłoby mi lekko. Ale gratuluję dwóm biegaczom, którzy jednak zdecywali się na zabranie pociech na trasę. Może następnym razem też wystartuję na luzie, bez napinki - wtedy obowiązkowo z Zosią :)


Muszę przyznać, że organizacyjnie Podkowiańskie Towarzystwo Biegowe spisało się na medal. Naprawdę jestem pod wrażeniem i serdecznie Wam gratuluję! Wiem jak trudno zebrać taką paczkę osób gotowych na wiele poświęceń związanych z organizacją biegu. Olbrzymim plusem było losowanie wielu atrakcyjnych nagród rzeczowych - rzadko nadarza się okazja do wygrania sokowirówki lub pulsometra. 
Jedynym małym minusem było oddalenie Biura Zawodów od Miasteczka Biegowego, ale w sumie dla biegacza to mały problem, nawet jeśli tą odległość pokonałem kilka razy. Idealnie by było, gdyby mieściło się w parkowym pałacyku, który zresztą widnieje na tegorocznym medalu.
Tak czy inaczej kto jeszcze nie był, ten koniecznie musi zaliczyć Podkowiańską Dychę, a kto już tu był tego na pewno nie trzeba zachęcać do powrotu. Może w przyszłości organizatorzy rozważą nieco wczesniejszą godzinę startu, aby upał mniej doskwierał?
W każdym razie - do zobaczenia ponownie! :)
 

 
fotografie pochodzą od:
- Grodzisk Sport News
- Paweł Kiełczykowski
- Wojciech (Bieg Sto-Nogi)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz