Wałek zwany również z angielska rollerem zdobywa w Polsce coraz większą popularność. W ślad za tym, jak coraz większa liczba ludzi uprawia amatorsko bieganie, proporcjonalnie zwiększa się też liczba kontuzji. A zwiększająca się liczba kontuzji sprawia, że wiele osób nimi dotkniętych zaczyna dociekać, co robić żeby je wyleczyć lub w przyszłości ich uniknąć. Przebyłem podobną drogę. W ubiegłym roku popularny ITBS nie dawał mi spokoju i cały czas wisiało nade mną widmo kilkumiesięcznego odpoczynku, a jedną z metod rehabilitacji pasma biodrowo-piszczelowego jest właśnie rolowanie.
Internet jest pełny porad (lepszych lub gorszych), a Polacy lubią kombinować. Z uwagi na to, że cena takiego wałka nie należy do najmniejszych większość biegaczy roluje się na dwulitrowych plastikowych butelkach. Sam przez długi czas tak robiłem. Jednak butelki mają kilka wad - w porównaniu do wałka są małe i miękkie, a poza tym szybko się przecierają (parę razy podczas ćwiczenia zaskoczył mnie gejzer z dziury w butelce). Próbowałem znaleźć roller w kilku sklepach z artykułami do rehabilitacji lub sportowymi jednak nigdzie nie mogłem go obejrzeć, a w ciemno przez internet nie chciałem kupować, bo jest ich bardzo dużo i ciężko przez to wybrać odpowiedni dla siebie. Wtedy z pomysłem przyszedł magazyn Bieganie: roller masażu - 3 materiały - 3 kroki.
Postanowiłem spróbować.
A więc do rzeczy. Zgodnie z instrukcją potrzebne nam będą:
- kawałek rury PCV szerokością zbliżony do karimaty,
- kawałek niepotrzebnej karimaty,
- szara taśma klejąca,
- piła do metalu,
- nożyk introligatorski,
- opcjonalnie jeden pilnujący pies ;)
Po docięciu rury i wyrównaniu jej brzegów, aby były w miarę proste i bez farfocli trzeba przyciąć karimatę. Ja zdecydowałem się na jedną warstwę, więc trzeba było ją bardzo równo dociąć, żeby nie było żadnej przerwy lub wybrzuszenia.
Z pomocą przyszła żona, która zapewniła precyzję wymiaru i docięcia :)
Teraz czas na równe naciągnięcie karimaty na rurę i jej zabezpieczenie taśmą.
Następnie obkleiliśmy wszystko taśmą równiutko po długości.
Ostatnie prace wykończeniowe i voilà. Całe zamieszanie zajęło nam nie więcej niż 15-20 minut.
Różnice widać od razu (w rolowaniu nawet bardziej). Naprawdę wygoda i funkcjonalność jest nieporównywalnie lepsza.
A napój można zużyć do tego, do czego został stworzony.
Zdrówko!
Krawędzie wyszły Ci nawet ładniej niż na pierwowzorze z magazynu Bieganie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Tak naprawdę w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej. A gdyby obkleić go jeszcze kolorową taśmą, to ho ho :)
UsuńMimo wszystko najbardziej zaimponoiwał mi "Sympatyczny Bokserek" :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis! Profesjonalny sprzęt rehabilitacyjny stanowi niezwykle istotny element opieki nad osobami z różnymi rodzajami urazów, schorzeń, czy też ograniczeń ruchowych. Postaw na przywrócenie sprawności fizycznej już dziś z pomocą profesjonalnego sprzętu.
OdpowiedzUsuń