czwartek, 5 maja 2016

Run Toruń - Zwiedzaj ze zdrowiem!

Przy okazji rodzinnego wypadu na majówkę udało mi się zaliczyć bardzo fajny bieg w Toruniu - 10km Run Toruń. O biegu wiedziałem już dawno, jednak niemal do ostatniej chwili ważyły się losy wyjazdu. Rodzinna majówka to spore logistyczne przedsięwzięcie samo w sobie, a co dopiero, gdy w planach na dzień dobry jest jeszcze odbiór pakietu i start w biegu? Na szczęście wszystko udało się załatwić "na styk", a pogoda umożliwiła mi start z Zosią w wózku :)




Dojazd do Torunia jest świetny - niecałe 2 godziny autostradą. Jednak tego dnia w mieście odbywał się też ogólnopolski zlot BMW, co spowodowało, że miasto było trochę zapchane. Pakiet startowy udało mi się odebrać 15 minut przed zamknięciem biura... Wiedziałem więc już, że wystartuję, do końca jeszcze nie wiedziałem tylko czy sam czy z córką. Mimo pełnego słońca obawiałem się trochę zimnego wiatru, który mógłby ją przeziębić w pędzie. Na szczęście nasz wózek można nieco modyfikować - odwróciliśmy kabinę tyłem do kierunku jazdy, co zapewniło dobrą ochronę przed wiatrem. Niestety dla mnie w takiej konfiguracji wózek prowadzi się znacznie ciężej niż zwykle, ale potraktowałem to jako dodatkowe wyzwanie - w końcu to tylko 10 km :) 
 


Jak zwykle obawiałem się o Zosię - czy uśnie, czy nie będzie marudzić, czy nie będzie jej za zimno/gorąco? Na szczęście wszystko poszło idealnie i bez problemów pokonaliśmy całą trasę. Zosia zasnęła gdzieś przed trzecim kilometrem i nie obudził jej ani doping aniołków ze szkoły podstawowej ani nawet Dj grający z samochodu RedBulla :) Na mecie dostała w nagrodę pyszne ciastko i jabłko, którymi zajmowała się przez całą drogę powrotną do auta, które zostawiliśmy w okolicy startu i musieliśmy do niego z powrotem potruchtać około 3-4 km.

Trasa biegu w większości była asfaltowa, z bodajże trzema odcinkami po bruku (w tym jeden pokonywany dwukrotnie połączony z podbiegiem). Tu muszę dodać, że nasz wózek dzięki dużym kołom i dobrej amortyzacji świetnie sprawdza się w trudnych warunkach. Niektórzy z uśmiechem i trochę z niedowieżaniem patrzyli jak zawieszenie trzęsie się na bruku, jednak dziecko w środku wygodnie spało w najlepsze. Nie spodziewałem się jednak, że będą tu jakieś podbiegi. Zwłaszcza ostatni w okolicy 9 km mocno dał mi w kość, a tętno skoczyło do ponad 200.
Wiedziałem jednak, że już zaraz będzie ostatnia prosta, która wiodła przez samo centrum toruńskiej starówki. Sama świadomość tego dodawała werwy. Generalnie cała trasa była bardzo ładna, jak na miejską trasę, choć nie była zbyt łatwa. Gratulacje dla organizatorów za to, że pomimo konieczności zmiany jej przebiegu niemal w ostatniej chwili zachowali urok miasta, a hasło biegu - "Zwiedzaj ze zdrowiem" nie pozostało puste.


Osobny akapit muszę poświęcić medalowi, gdyż jest to jeden z najładniejszych jakie posiadam, a na pewno najbardziej misterny. Naprawdę cieszy oko i powoduje, że bieg w Toruniu będę bardzo dobrze wspominał! Może jeszcze kiedyś tu wrócę na bieganie?

Żeby nie było tak super słodko to muszę wymienić kilka rzeczy, na które organizatorzy powinni zwrócić uwagę w przyszłości, bo impreza cały czas rośnie: 1. brak przebieralni na starcie, 2. spory tłok na pierwszych kilometrach mimo startu falowego - trochę za wąskie drogi jak na początek trasy i za krótkie odstępy pomiędzy strefami, 3. ogromny ścisk na mecie - trochę za wąski korytarz pozostawiono dla biegaczy. 
Zdziwiłem się również dopingiem na trasie, gdyż oprócz świetnych zorganizowanych grup w parku oraz turystów na ostaniej prostej do mety doping był raczej mizerny. Może na moje odczucia wpłynął niesamowity doping na trasie niedawnego biegu w Milanówku i stąd takie wrażenie? Nie wiem, w każdym razie na pewno przy takiej frekwencji mogło być lepiej.
Podsumowując, imprezę uważam za bardzo udaną i na pewno godną polecenia. Trzymam kciuki za dalszy rozwój Run Toruń i kolejne tak piękne medale!



P.S. Mimo niełatwych warunków udało mi się wykręcić jeszcze lepszy czas niż w Milanówku, tym samym moja nowa życiówka na dychę z wózkiem wynosi teraz 49:21, a 661 miejsce na 1863 osoby, które ukończyły bieg też wstydu nie przynosi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz