poniedziałek, 28 lipca 2014

Jak biega pegaz?

Przygotowania do maratonu idą pełną parą. Niestety na moich poczciwych Faasach 500 pojawiają się coraz większe  ślady zniszczenia... Nadal biega mi się w nich świetnie, ale na dwugodzinne treningi się już raczej nie nadają. Estetycznie też już nieco odstają... Przyszedł więc czas na godnego zastępcę butów, w których miałem przyjemność nabiegać przez 2 lata około 1500 km. Wybór nie był szybki, łatwy i przyjemny.

Rozglądałem się już od dłuższego czasu, jednak nie mogłem znaleźć tych jedynych. Wybór na rynku jest przeogromny jednak dobranie czegoś odpowiedniego dla siebie już takie łatwe nie jest. Dziesiątki modeli, systemów, teorii, promocji, nowości i Bóg wie czego jeszcze. Tak więc czytałem, chodziłem, oglądałem, porównywałem i przymierzałem, aż w końcu namaściłem następcę - został nim Nike Air Pegasus + 30 w nike'owym smerfowym kolorze.  Uprzedzam pytanie - męskich nie było ;)



Rok temu w Polsce reklamował je Adam Kszczot, nasz wybitny 800-metrowiec, a model ten został wyprodukowany na 30-lecie modelu Pegasus. 


Atrakcyjną cenę obuwia (219 zł) zawdzięczam temu, że już reklamowany jest jego następca, czyli wersja 31. Taki to chwyt, że co roku trzeba wypuszczać nowe, oczywiście "rewolucyjne" modele biegowe. A czy będę w nich biegał jak Adam lub Mo Farah? Nie liczę na to :) 
 

Ale liczę, że będą się dobrze sprawować i będę z zadowoleniem zakładał je na trening. Z internetowych komentarzy wynika, że ten but to limuzyna dla biegaczy, w sam raz na długie treningi. I o to mi chodzi, choć liczę też, że dzięki dosyć agresywnemu bieżnikowi leśne trasy będą pochłaniać równie dobrze.


Przy wyborze butów można oczywiście korzystać z "profesjonalnych" sklepów i doradców, ale w praktyce nikt oprócz mnie samego lepiej mi butów nie dobierze. Sprzedawca swoją wiedzę opiera przecież na sobie, swoich subiektywnych odczuciach (jeśli akurat pobiegał w tym czy innym modelu) i na tym co przeczyta lub co powiedzą mu o danym modelu butów spece od reklamy ;) Ceny w takich sklepach też są odpowiednie... oczywiście odpowiednio wysokie. Dostępne są także różnego rodzaju video analizy, które mogą być pomocne przy ustalaniu potrzeb "butowych" (sam z ciekawości zobaczyłbym jak stawiam stopy) jednak zawsze i tak efekt poznamy na własnej skórze dopiero za kilkaset kilometrów.
Dlatego przy oceanie informacji, testów i recenzji w sieci, ciężar wyboru wolę wziąć na siebie. Ostatnio dzięki Magazynowi Bieganie nawet miałem okazję zajrzeć do środka tego buta. I to głęboko do środka - sprawdzamy co kryje się w środku.

Po kilku treningach wiem już, że nigdy nie biegałem (ani nie chodziłem) w butach o większej amortyzacji. Mam wręcz wrażenie, że stopa ląduje w piance zrobionej z Marshmallow. Na początku było mi z tym dziwnie, ale już się przyzwyczaiłem i przy długim bieganiu nawet doceniłem. Jedynym minusem na razie jest bardzo słaba przewiewność tych butów. Za to zdecydowanie na plus jest podeszwa i to, jak dobrze sprawuje się w terenie.
Wygląda na to, że udało mi się kupić całkiem udane buty :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz