niedziela, 3 maja 2015

Bieg Cichociemnych

W dniu Święta Flagi, czyli 2-go maja, odbył się w Skierniewicach Bieg Cichociemnych. Był to tzw. bieg przeszkodowy inspirowany Małpim Gajem, w którym swoje umiejętności szkolili Cichociemni. Zapowiadało się ciekawie :)



Impreza odbyła się w ramach skierniewickich obchodów patriotycznego weekendu majowego, a jej głównym organizatorem był Hufiec ZHP w Skierniewicach


Bieg odbył się na dystansie około 7 km, a trasa wiodła dookoła zalewu skierniewickiego i po jego mokrych lub pagórkowatych okolicach. O przeszkodach można było dowiedzieć się nieco z facebooka - wiadomo było, że trzeba będzie pobiegać po oponach, powspinać się i zmoczyć w wodzie. Dla mnie to nadal była wielka niewiadoma, zwłaszcza że 2 dni wcześniej na paintballu mocno zbiłem sobie kostkę... ale takiego biegu po prostu nie mogłem przegapić.


Już chwilę po starcie nadzialiśmy się na pierwszą zasadzkę - zbieg na plażę, a tam przeszkody zrobione z białego sznurka, który nie był zbyt dobrze widoczny w pełnym słońcu :) Trochę skipów i biegniemy dalej, gdzie za chwilę usypany był stos opon, które trzeba było pokonać górą. Tu było trochę gęsto od uczestników, ale nawet parę osób udało mi się minąć. 
Dalszy etap to non stop na zmianę pod górkę i z górki. Przez jakiś pustostan, przez skarpę, mały rów z błotem, wprost do zalewu na pierwszy wodny odcinek 


Dalej znowu góra, dół z niewielkimi odcinkami po płaskim. Nawet po drodze zaliczyliśmy tor crossowy z ciekawymi hopkami. W międzyczasie 2 wspinaczki - jedna po oponach zawieszonych między dwoma drzewami, a druga po linie na skarpę :) To zdecydowanie mi się podobało! 
Tak samo jak kąpiele wodno-błotne, które nastąpiły chwilę później. Podczas jednej z nich zaliczyłem kąpiel niemal po szyję. Wszystko fajnie, ale powoli dawało o sobie znać zmęczenie, gdyż mimo lekkiej kontuzji podszedłem do startu dosyć ambitnie. 
A najgorsze było dopiero przede mną - bieg z oponą na ramieniu po kolana w wodzie :) Trzeba przyznać, że organizatorom nie zabrakło fantazji. Do mety było już dosyć blisko, ale po drodze trzeba było pokonać jeszcze przeszkody na skateparku, mały zjazd na linie, jeszcze jeden bieg po kolana w wodzie i w końcu wisienkę na torcie 



Gdy ja biegłem, to na górze nikogo do pomocy nie było... i w sumie dobrze, satysfakcja z pokonania tej przeszkody jest większa, choć udało się dopiero za drugim razem - bieg w wodzie mocno dał mi w kość. Na szczęście była to ostatnia przeszkoda i po chwili zameldowałem się na mecie, gdzie każdy dostał pamiątkowy medal.


Niby prosty, ale w sumie ładny i swoją wartość ma :)  Pomiar czasu odbywał się ręcznie i według organizatorów pokonałem trasę w czasie 44 minut i 44 sekund, co dało mi 36 miejsce w generalce na około 120 startujących. Po nagrodzeniu zwycięzców odbyło się losowanie wielu nagród, podczas którego prawie każdy opuścił teren zawodów z jakimiś fantami w ręku. Ja dostałem zestaw: napój izotoniczny, baton i żel energetyczny. 
A tuż po losowaniu kolejna atrakcja - lądowanie spadochroniarza na pobliskiej plaży


 

Podsumowując: start w Skierniewicach uznaję za udany, a dla organizatorów wielkie brawa za przygotowanie świetnej trasy. Naprawdę szacunek dla Was, bo musiało to kosztować wiele przygotowań i pracy.

A w domu okazało się, że zabrałem ze sobą sporo piachu ze Skierniewic :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz